niedziela, 3 stycznia 2016

Milczący Zamek


Tytuł:" Milczący Zamek"
Autor: Kate Morton
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 560
Data wydania: 10.08.2011


" Pod koniec dwudziestego wieku matka młodej redaktorki, Edith Burchill dostaje list, który zaginął przed pięćdziesięcioma laty. Edith postanawia odkryć tajemniczą przeszłość matki. Dowiaduje się, że została ewakuowana razem z innymi dziećmi w 1939 roku z Londynu i przez półtora roku mieszkała w zamku Milderhurst w Kencie, siedzibie słynnego pisarza, Raymonda Blythe’a, autora jej ulubionej powieści z dzieciństwa. Edith odwiedza zamek i przekonuje się, że nadal mieszkają w nim trzy córki Raymonda. Z czasem odkrywa coraz więcej tajemnic zamku."


    Z Kate Morton po raz pierwszy zetknęłam się kilka lat temu przy książce " Zapomniany ogród". Powieść ta bardzo mi się spodobała i od tego czasu książki tej autorki stale przewijały się przez moją biblioteczkę. "Milczący Zamek" również figurował na liście do przeczytania ale jakoś nie mogłam się do niego zabrać. Aż do teraz.

   Opowieść zaczyna się w chwili, kiedy to matka Edith Burchill otrzymuje list. Nie byłoby w tym fakcie nic dziwnego, gdyby nie to,że list ten został wysłany pięćdziesiąt lat temu. Zaskakuje również reakcja adresatki. Spokojna i zwykle opanowana kobieta wybucha płaczem i nie chce odpowiadać na żadne pytania. Jej córka Edith zdołała zobaczyć tylko adres zwrotny - Zamek Milderhurst. Niedługo po tym zdarzeniu, załatwiając sprawy służbowe, Edith przypadkowo dociera do owego zamku. Stojąc przed jego bramą w głowie kobiety pojawia się wspomnienie - mała dziewczynka, która w upalny dzień ściska  pręty tej bramy i patrzy na swą płaczącą matkę. Czy to możliwe,że już u kiedyś była? I co w takim razie łączy jej matkę z tym wspaniałym budynkiem i trzema starymi kobietami, które go zamieszkują?

   Muszę przyznać,że książkę czytałam bardzo długo. Nie wciągnęła mnie tak jak pozostałe powieści Kate Morton. Pomysł był ciekawy ale wydaje mi się,że autorka nie do końca wykorzystała jego potencjał. Co do bohaterów to mam podzielone zdania. Siostry Blythe zachwyciły mnie. Każda jest inna i nie sposób przejść obok nich obojętnie. Natomiast Edith i jej rodzina wydali mi się bardzo bezbarwni i zwyczajnie nudni. Rozwiązanie tajemnicy również mnie nie zaskoczyło, gdyż już od mniej więcej połowy książki można zgadnąć w większej części o co chodzi.

  " Milczący Zamek" nie jest złą książką i na pewno znajdą się osoby, które się nim zachwyciły. Dla mnie był jednak trochę za nudny. Niemniej uważam, że jeżeli komuś podobały się wcześniejsze pozycje Kate Morton, to powinien także zapoznać się z tą historią. Choćby po to, żeby je porównać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz