środa, 13 marca 2013

Cranford


Tytuł: Cranford
Autor: Elizabeth Gaskell
Wydawnictwo: Poligraf
Liczba stron: 220
Data wydania: wrzesień 2012 r.


" Cranford to nie tyle powieść, co zbiór szkiców, swego rodzaju album nostalgicznych obrazków z życia niemłodych kobiet – panien i wdów – z prowincjonalnego miasteczka w XIX-wiecznej Anglii. Ich życie zorganizowane jest według kodeksu wykwintnej oszczędności, całą zaś wolną od zasad przestrzeń wypełniają czarujące dziwactwa bohaterek, ich snobizm i niedorzeczne obyczaje.
Błyskotliwie uchwycone ograniczenia społeczne są zarazem źródłem wielu trosk. Zajmowana przez damy pozycja jest na tyle wysoka, by uniemożliwić im pracę zarobkową, nie zapewnia im jednak wystarczającego dochodu, by mogły żyć niezależnie.
Na kartach tego utworu Gaskell w pełni zademonstrowała swój niesamowity talent budowania opowieści wokół wydarzeń dnia codziennego oraz umiejętnego operowania suchym humorem równoważonym idealnie wymierzoną szczyptą tragedii. Udało jej się ponadto stworzyć galerię niezapomnianych postaci, z których każda „ma własną indywidualność – żeby nie powiedzieć ekscentryczność – całkiem nieźle rozwiniętą”. Jest to bowiem przede wszystkim opowieść o kobietach: o ich zainteresowaniu pozycją społeczną, konwenansami i modą, lecz także o ich zainteresowaniu sobą nawzajem.
Cranford to powieść niezmiernie zabawna, miejscami nieopisanie smutna, to książka o dobroci i o tym, że „uczciwe życie przysparza przyjaciół”. Przez niektórych uważana jest za kobiecą odpowiedź na Klub Pickwicka. "

Cranford to małe, prowincjonalne miasteczko. Autorka opisując to miejsce posługuje się następującymi słowami: " Królestwo Amazonek - tak w skrócie można określić Cranford, gdzie wszystkie domy z czynszem powyżej pewnego poziomu zajmują panie, stanowiąc prawdziwy kobiecy patrycjat."  Wydarzenia rozgrywające się w tym miasteczku poznajemy dzięki Mary, która przebywając w odwiedzinach u swoich ciotek, opisuje codzienne życie mieszkanek Cranford. Wbrew pozorom, życie to nie jest wcale nudne. Starsze panie, mające swoje dziwactwa, przyzwyczajenia, jak również nieodparty urok, wywołują uśmiech na twarzy czytelnika i zachęcają do czytania kolejnych stron.

Książka jest niewielka objętościowo, ale autorce udało się przedstawić w niej świat angielskiej prowincji, poruszyć wiele ważnych tematów, a na dodatek okrasić to subtelnym poczuciem humoru i delikatną ironią. Zachęcam do przeczytania "Cranford", mnie oczarowało:)

piątek, 8 marca 2013

Dzień kobiet :)

Drogie kobietki, dzisiaj nasz dzień:) Z tej okazji życzę Wam ( i sobie) wszystkiego co najlepsze, i żeby każdy dzień przynosił spełnienie tych najskrytszych marzeń:)



czwartek, 7 marca 2013

Bluszcz prowincjonalny


Tytuł: "Bluszcz prowincjonalny"
Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 404
Data wydania:listopad 2012


" Czasem trzeba spojrzeć wstecz, znaleźć to, co przegapiło się gdzieś po drodze.
W mieście jej dzieciństwa, z którego wyjechała do stolicy, pozostali nie tylko rodzice, ale i szkolne koleżanki. Teraz Anna wraca do Bujan, aby po doznanych traumatycznych przejściach odnaleźć tam spokój. Dom nadal oplata bluszcz i w zasadzie niewiele się tu zmieniło. Jest lato, trwają wakacje, idealny czas na remanent duszy. Wynik przemyśleń głównej bohaterki zaskakuje. Autorka, wielokrotnie z dumą podkreślająca, że jest Podlasianką, maluje obraz prowincji o wielu tonach. Jak w życiu, dobro sąsiaduje tu ze złem, a szlachetność z nikczemnością. Przejeżdżając tędy, zatrzymajcie się w Bujanach, gdzie właśnie trwa święto piwonii... Posmakujcie lata na polskiej prowincji.
"

Główną bohaterkę książki - Annę - poznajemy w chwili, gdy odszedł od niej mąż.  Dla dobra dzieci, i aby otrząsnąć się z ciężkich przeżyć, postanawia ona wyjechać na wieś, do rodzinnej wsi -Bujan. Leniwie toczący się czas, oraz spokój wsi pomogą Annie stanąć na nogi, jak również pozwolą spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy. 

Muszę przyznać, że książka lekko mnie zawiodła. Po przeczytaniu wielu entuzjastycznych recenzji spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego, a dostałam zwykłe czytadło, które owszem, całkiem przyjemnie się czytało, ale specjalnie mnie nie zachwyciło. Temat książki banalny - nieudane małżeństwo, ucieczka na wieś itp. , można powiedzieć, że to już było, i  w dodatku w dużej ilości. Ale dobrze, idźmy dalej. W trakcie lektury, w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że autorka sama nie wie o czym pisać. W tej książce jest dosłownie wszystko : problemy samotnej matki, adopcja, znęcanie się nad zwierzętami, zdrada, depresja poporodowa, alkoholizm, choroba nowotworowa, przemoc w rodzinie... Jak dla mnie to trochę za dużo jak na jedną powieść.Gdyby chociaż te wątki były dobrze rozwinięte, ale tutaj miałam wrażenie, że jest to robione pobieżnie, lekkie dotknięcie jednego tematu, aby zaraz przeskoczyć w drugi.

"Bluszcz prowincjonalny" czyta się szybko, jest lekką lekturą, przy której można się odprężyć, ale jak dla mnie niczym więcej. Przeczytać można, ale szału nie ma.



piątek, 1 marca 2013

Prowincja pełna smaków


Tytuł: Prowincja pełna smaków
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Liczna stron: 300
Data wydania: marzec 2013

" W książce Prowincja pełna smaków Katarzyna Enerlich prowadzi nas drogami i bezdrożami polskiej prowincji, proponując skosztować jej smaków. Pisze o ludziach i spotkaniach, które choć przypadkowe, okazują się zawsze znaczące. Snuje opowieść pełną smaków, zapachów i barw. Opisuje naszą polską prowincję pięknymi słowami: Moja prowincja pełna marzeń, gwiazd i słońca… Miejsce na ziemi, w którym mogę robić rzeczy ważne dla mnie i żyć w zgodzie z zegarem natury. Żyję tu i teraz i chcę być szczęśliwa. Lubię swoją wiejską samotność. W samotności tworzy się bowiem rzeczy piękne. Od paru tygodni zamykam się więc wieczorami w swoim drewnianym domu i piszę powieść, w której znajdzie się miejsce na miłość, czułość, modlitwę dotyku. "

Główna bohaterką najnowszej powieści Katarzyny Enerlich jest Ludmiła, znana nam już z wcześniejszych części "prowincji". Ludmiła jest po rozwodzie, wychowuje córeczkę Zosię oraz spotyka się z Wojtkiem, który chyba chce czegoś więcej, niż to co nasza bohaterka może mu ofiarować. Ludka próbuje ułożyć sobie relacje z byłym mężem, co nie do końca jest łatwe, zważywszy na sytuację, w której się znajdują. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze śmierć teścia, tajemnica sprzed lat i starsza Pani, która okazuje się kimś więcej, niż tylko turystką z Niemiec. Przede wszystkim jednak książka Pani Kasi opowiada o smakach, zapachach i krajobrazach.

Autorka wplata w tekst całą masę ciekawych przepisów, dzięki którym możemy poznać smaki mające swoje korzenie w różnych zakątkach Polski ( i nie tylko). Sposób w jaki K. Enerlich przeplata fakty z fikcja literacką sprawia, że w książce, aż roi się od ciekawostek historycznych i wciągających opowieści z przeszłości. Na uwagę zasługują także fotografie, które w dużym stopniu przybliżają czytelnikowi opisywane przez autorkę miejsca.

Książka klimatem przypomina mi trochę "Rozlewisko" M. Kalicińskiej. Życie na wsi zgodne z porami roku, domowa kuchnia, spokój i poczucie bezpieczeństwa. Czytałam wszystkie części "Prowincji", jednakże uważam, że ta ostatnia jest z nich najlepsza. Autorka przedstawia wiele prawd życiowych, o których często zapominamy w dzisiejszym zabieganym świecie, jak choćby to, że:

" Najważniejsze, to mieć w życiu miejsce, w którym będzie robiło się rzeczy naprawdę potrzebne. Miejsce, które najpierw będzie marzeniem, utkanym z ulotnych myśli i nadziei, a potem, dzięki niewytłumaczalnym, a jakże potrzebnym splotom okoliczności, przemieni się w dotykalną rzeczywistość

"Prowincja pełna smaków" jest książką, która pozwoli nam się zrelaksować, odpocząć i zatęsknić za prostym, ale jakże szczęśliwym życiem. Gorąco polecam.