poniedziałek, 21 listopada 2016

Hotel złamanych serc


Tytuł: "Hotel złamanych serc"
Autor: Deborah Moggach
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Liczba stron: 352
Data wydania: 07.06.2016 r.

"Kiedy emerytowany aktor postanawia porzucić Londyn i przeprowadzić się na walijską wieś, nie ma pojęcia, w co się pakuje. Jako właściciel podupadającego pensjonatu, któremu bliżej do staroci niż staroświeckości, musi zapełnić pokoje i zacząć zarabiać. Poznajcie jego genialny plan „Kursów dla rozwodników” oraz barwną zbieraninę gości. Pod życzliwym okiem Buffy’ego różniący się od siebie, samotni nieznajomi przekonują się, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż sądzili, a małe miasteczko ma magiczną moc przyciągania…"


Buffy jest emerytowanym aktorem, któremu zbrzydło życie w Londynie. Ma trzy byłe żony, kilkoro dzieci swoich i nie swoich, jak również psa. Codzienna miejska egzystencja coraz bardziej daje mu się we znaki i zaczyna nużyć. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość, że jego przyjaciółka z młodych lat zmarła i jako spadek zapisała mu swój pensjonat znajdujący się na walijskiej wsi. Buffy postanawia porzucić życie w mieście i przeprowadza się do Londynu. Aby zdobyć pieniądze na remont domu postanawia zorganizować " Kursy dla rozwodników". W pensjonacie zaczynają pojawiać się goście,a każdy z nich ma swoja historię..

Dawno nie czytałam tak nudnej książki. Męczyłam się z nią dwa tygodnie i w końcu się poddałam. Udało mi się doczytać zaledwie do połowy. Jest to historia o wszystkim i zarazem o niczym. Niby są jakieś wątki, historie ale część z nich jest rozpoczęta,a nie dokończona. Chociaż w sumie nie wiem na pewno, bo do końca jej nie przeczytałam. Nie potrafiłam polubić bohaterów, a historie ich życia wydawały mi się bardzo sztuczne i płytkie. Akcja wlokła się niemiłosiernie powodując jedynie znużenie.

Ogólnie nie polecam. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.


sobota, 12 listopada 2016

Królestwo bajki



Tytuł: " Królestwo bajki"
Autor: Ewa Szelburg - Zarębina
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczna stron: 346
Data wydania: 1961 r.

" Był to dzień dwudziestego marca - ostatni dzień zimy. Tak przynajmniej zapewniał wielki Kalendarz Nieomylny, wiszący nad biurkiem ojca. Na świadectwo swych słów odchylił on nieco kartkę z cyfrą 20 i spod niej ukazywał czarodziejską datę 21 marca - czyli pierwszy dzień Wiosny..."

Tak zaczyna się ta magiczna opowieść. Czwórka rodzeństwa: Jaś, Barbarka, Staś i Bobo z niecierpliwością oczekują nadejścia Wiosny. Humory ich odmienia wizyta Pana Polikarpa. Otyłego jegomościa, z szarym parasolem, który twierdzi, że Wiosna nie nadejdzie. Dzieci, aby poprawić sobie nastrój udają się z wizytą do Babuni - Miluni - staruszki, która mieszka na przedmieściach. Podczas wizyty Babunia zaprowadza dzieci do zupełnie nieznanego im pokoju i z przepastnej szafy wyjmuje starą księgę, którą ofiarowuje rodzeństwu. Poleca im ją przeczytać, mówiąc że opowiada historię Wiosny i jej siostry Bajki. Gdy Pan Polikarp dowiaduje się o tym wpada we wściekłość i oświadcza, że Bajki nie ma i nigdy nie istniała. Tymczasem nocą odwiedza Jasia niespodziewany gość i składa propozycję, która daje początek niezwykłej przygodzie.

Uwielbiam tę książkę. Dostałam ją pod choinkę jako małe dziecko i do tej pory pamiętam jak z wypiekami na buzi śledziłam losy Jasia i jego rodzeństwa. Książka gdzieś się zawieruszyła i dopiero miesiąc temu udało mi się ją zakupić.

Nie ma się co oszukiwać. "Królestwo bajki" jest przeznaczone raczej dla młodszych czytelników, jednakże język jakim zostało napisane nadaje się także dla dorosłego, który chce się trochę oderwać od zabieganej rzeczywistości i powrócić w świat bajek. Historia opowiadana przez Ewę Szelburg - Zarębinę ma w sobie magię, którą teraz rzadko spotyka się w książkach dla dzieci. Klimatem przypomina trochę "Opowieści z Narnii" oraz "Pięcioro dzieci i coś". W książce znajdziemy trzy opowieści: "Królestwo Bajki", "U leśnego dziadka" oraz "Ogród króla Marcina". 

Polecam wszystkim. Tym młodszym i tym nieco starszym. Mi pozwoliła na krótką chwile powrócić do świata dzieciństwa, gdzie wszystko wydawało się możliwe.

wtorek, 1 listopada 2016

Śpieszmy się



Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski