środa, 20 lutego 2013

Pierwsze Koty Robaczywki


Tytuł: Pierwsze Koty Robaczywki
Autor: Karina Bonowicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron:
Data wydania: styczeń 2013

" Ida kończy studia, po czym… znów trafia do szkoły średniej, tym razem jako belferka.

Tam przyjdzie jej zmagać się nie tylko z nową maturą, Myszorem, Dywanową i resztą niezbyt atrakcyjnego ciała pedagogicznego, ale także z uczniami, w których buzują hormony. Na dodatek zacznie bić rekord w stawianiu się na dywaniku (tureckim!) u dyrektora wuefisty i ratowaniu z opałów współlokatorów: fanatycznej wielbicielki szpinaku Ady i jej pokręconego chłopaka Qrka. Żeby tego było mało, na głowie będzie miała ucznia czującego do niej miętę oraz byłego chłopaka – egocentryczną gwiazdę dwóch reklam i jednego serialu – z którym rozstała się z bardzo ważnych powodów, których zupełnie sobie nie może przypomnieć
."

Tak jak czytamy w opisie, główną bohaterką książki Kariny Bonowicz jest Ida. Ida nie dostała się na studia doktoranckie i zmuszona zostaje do podjęcia pracy w liceum, jako nauczycielka języka polskiego. Tam przychodzi zmierzyć jej się ze wszystkimi kłopotami jakie oferuje liceum, czyli: kłopotliwi uczniowie, niesympatyczne grono pedagogiczne ( wyłączając wuefistów i księdza) i upierdliwy dyrektor. Na dodatek gdzieś w tle majaczy były chłopak, a sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy to na horyzoncie pojawia się nowy amant, który okazuje się... No właśnie kim?  Więcej nie zdradzę:)

Uczciwie muszę przyznać, że książka mnie nie zachwyciła. Owszem, jest to literatura rozrywkowa, od której nie należy oczekiwać niczego więcej niż umilenia czasu czytelnikowi, jednakże w moim przypadku tak się nie stało. Główna bohaterka irytowała mnie od samego początku. Ciągle narzeka na pracę ( do której przecież nikt jej nie zmuszał), jest niepozbierana, nie wie dlaczego zerwała z chłopakiem i ogólnie zachowuje się jak rozkapryszona panienka. Kolejnym minusem jest intryga miłosna. Były chłopak, obecny amant, jakieś intrygi, w których tak właściwie nie wiadomo o co chodzi, i z których nic nie wynika, poza tym urywają się w połowie i autorka już później do nich nie wraca. Jeśli chodzi o fabułę to była ona rozwlekła i tak naprawdę miejscami nudna. Chwilami miałam wrażenie, że kolejne strony dopisywane są jakby na siłę.

Podsumowując, książkę uważam za słabą i trochę szkoda mi wydanych na nią pieniędzy.


2 komentarze:

  1. O kurde, też kupiłam...
    Chyba jednak szybciej się za nią wezmę i sama przekonam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, bardzo jestem ciekawa Twojej opinii:) A nuż się spodoba:)

      Usuń