środa, 2 stycznia 2013

McDusia


Tytuł: McDusia
Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 296
Data wydania:październik 2012


" Długo wyczekiwana kolejna część „Jeżycjady” pozwala znów zajrzeć do przyjaznego domu Borejków, akurat w okresie świąt Bożego Narodzenia. Przybycie Magdusi, córki Kreski, powoduje piorunujące zmiany w spokojnym życiu rodziny, a ślub Laury uruchamia działanie osławionego Fatum. Śmieszna, miła, ale i refleksyjna powieść Małgorzaty Musierowicz jak zwykle podnosi na duchu i krzepi, bawi do łez i uczy, skłania do zastanowienia nad sprawami wielkiej wagi."




Małgorzata Musierowicz jest jedną z moich ulubionych autorek. Jej książki zaczęłam czytać w szkole podstawowej, były także ze mną przez całe liceum i studia. Owszem, były tomy lepsze i te nieco słabsze. McDusię zaliczam do tomów...innych.

Jest grudzień. Do Poznania przyjeżdża córka Kreski - Magdalena, która to ma za zadanie uporządkować mieszkanie po zmarłym dziadku ( Profesor Dmuchawiec). Magda zatrzymuje się u Borejków i już pierwszego wieczoru wprowadza tam niemałe zamieszanie. Całuje Józinka, upuszcza krwi ( dosłownie) Ignasiowi, a także irytuje Idę. Do tego wszystkiego na ślub Laury przybywa Pyziak, który przeprowadzą z Gabrysią bardzo szczerą rozmowę...Więcej nie zdradzę. Sami przeczytajcie:)

McDusia odznacza się na tle innych książek Małgorzaty Musierowicz tym, ze jest bardzo refleksyjna. Jest w niej dużo powrotów do przeszłości, pożegnań z bohaterami poprzednich części, nieco lękliwa wizja przyszłości. Czy mi się podobało? Książkę połknęłam w jeden wieczór i nic nie było w stanie mnie od niej oderwać, jednak po przeczytaniu miałam nieco mieszane odczucia. Niby Ci sami Borejkowie, ta sama ciepła i przytulna kuchnia, kochana Gabrysia, roztrzepana Ida, szalony Barnard Żeromski..ale coś mi tutaj zgrzytało..Niestety sama nie potrafię do końca określić co to było. Być może chodzi o to, że  bardziej przywiązana jestem Gabrysi, Idy, Natalii i Pulpecji, a tutaj młode pokolenie wkracza na scenę?A może to, że jakoś mniej było tego Borejkowego ciepła, niż w poprzednich tomach? Nie wiem.

Tak czy inaczej McDusię przeczytać trzeba!! Mnie dostarczyła wielu wzruszeń i nieraz łezka zakręciła się w oku. Małgorzatę Musierowicz uwielbiam i z chęcią czytam o coraz to nowych pokoleniach Borejków, Pałysów, Żeromskich itp., jednakże przyznam szczerze, że dla mnie doktor habilitowany Gabriela Borejko nadal jest siedemnastoletnią Gabrysią grającą w koszykówkę i zaczynającą swój flirt z Januszem Pyzakiem, że Aniela Kowalik to nie słynna artystka teatralna, ale dziewczyna, która podszywa się pod gosposię w domu ukochanego Pawełka, a Kreska to nie matka trójki dorosłych dziewcząt ale nieśmiała dziewczyna mieszkająca z dziadkiem Dmuchawcem:)

No dość tych wzruszeń, teraz czekamy na kolejną książkę Pani Małgorzaty, a mianowicie " Wnuczkę do orzechów" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz