Święta Bożego Narodzenia i
koniec roku to zwykle taki moment, kiedy bardziej się wyciszam i podsumowuję
miniony rok. W tym roku wydarzyło się dla mnie wiele, może nawet za wiele. Jak
patrzę na ilość problemów i trudnych spraw, które się wydarzyły to aż trudno
uwierzyć,że to może się zdarzyć w ciągu 12 miesięcy. Znalazłam fajne słowa,
które idealnie do tego pasują i chciałabym się nimi z Wami podzielić.
W minionym roku zrodziło się we mnie więcej
obojętności. Odwróciło się kilku ludzi. Kilka razy upadłam i nie potrafiłam się
podnieść. Więcej niż kilka razy płakałam i nie umiałam przestać. Kogoś
znienawidziłam, a kogoś chyba pokochałam. Ktoś dał mi lekcję życia.
Uświadomiłam sobie, że nic nie jest na zawsze i że ludzie już do końca świata
pozostaną egoistami. Przez cały rok trzymałam za rękę nadzieję,wierząc, że to
pomoże. Zwątpiłam bardziej w międzyludzkie zaufanie. Postawiłam na swoim i dużo
przez to w ciągu ostatniego roku wygrałam. Stałam się silniejsza na pokaz i
słabsza, gdy zostaję sama. Polubiłam samotność, noc i ciszę. I wydaję mi się,
że coś straciłam.
Mam nadzieję, że kolejny rok będzie łatwiejszy, a
to co się zdarzyło w tym nigdy już nie wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz