Tytuł: " Sprawa Niny Frank"
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza S.A
Liczba stron: 416
Data wydania: 30.09.2015
" Najpopularniejsza aktorka polskich seriali, Nina Frank, zostaje znaleziona martwa w swoim dworku w sielskiej przygranicznej miejscowości Mielnik nad Bugiem. Uwielbianej celebrytce, o czym wiedzą nieliczni, daleko do granej przez nią postaci szczęśliwej i dobrej zakonnicy Joanny. Jednak to właśnie ta rola przyniosła jej pieniądze i sławę. Prawdę o pełnym skandali życiu aktorki,
o dwuznacznej drodze do kariery, licznych kochankach
i nałogach odkryje psycholog policyjny, Hubert Meyer, który przybywa na miejsce zbrodni.
Czy poznanie sekretów Niny Frank i stworzenie profilu sprawcy pozwoli
policji ująć mordercę? Jakie znaczenie ma to, że los aktorki został
określony przez jedną z run? "
O Katarzynie Bondzie słyszałam już od dawna. Powtarzały się sformułowania: nowa królowa polskiego kryminału, niesamowity talent itp. Przyznaję,że odstraszało mnie to nieco od książek tej autorki, ponieważ już nie raz okazywało się, że powieści wychwalanego tak pisarza okazywały się zwyczajnie słabe. Wymówki skończyły się kiedy to dostałam w prezencie cała trylogię pani Katarzyny. Cóż było robić, stoją na półce - trzeba przeczytać.
"Sprawa Niny Frank" jest książkowym debiutem Katarzyny Bondy. Główny bohater powieści - profiler policyjny Hubert Meyer zostaje oddelegowany na prowincję, gdzie musi się zmierzyć ze sprawą zamordowanej aktorki. Nina Frank, zostaje brutalnie pobita i zgwałcona we własnej sypialni. Podejrzanych jest wielu, a na pierwszy plan wysuwa się listonosz, który znalazł ciało i snując erotyczne fantazje o aktorce, pozostawił w jej domu ślady biologiczne. Wkrótce do grona podejrzanych dołącza też mąż Niny oraz syn miejscowej bibliotekarki. Sprawa z każdym dniem robi się coraz bardziej zagmatwana. Miejscowy podkomisarz Eugeniusz Kula robi wszystko co w jego mocy, by pomóc Meyerowi w rozwikłaniu zagadki. Nie jest to łatwe, a na dodatek profiler musi też zmagać się z problemami w życiu osobistym.
Przyznam, że książkę czytało mi się przyjemnie. Uważam, że jak na pisarski debiut to "Sprawa Niny Frank" wyszła całkiem nieźle i jest powieścią wartą przeczytania. Główny bohater Hubert Meyer jest pracoholikiem, całkowicie oddanym temu co robi. Da się jednak lubić, powiedziałabym,że ma w sobie " to coś". Niesamowicie inteligentny i przenikliwy facet, który zadaje mnóstwo pytań i poważnie podchodzi do powierzonych zadań. Praca jest dla niego na pierwszym miejscu, co w konsekwencji prowadzi do rozpadu życia prywatnego. Do gustu przypadł mi także Eugeniusz Kula, który nie wiem czemu, przypomina mi trochę komisarza policji - Henryka z serii filmów Bromskiego " U Pana Boga w...". Taki " swój chłop" , który wprost powie co mu leży na sercu, a i nie jedną butelkę nalewki opróżni. Fabuła przedstawiona jest na dwa sposoby. Pierwszym są wydarzenia teraźniejsze, a drugim jest dziennik Niny, w którym opisuje swoje życie i sprawy, które doprowadziły do obecnego stanu rzeczy. Jest to ciekawy zabieg, który nadaje powieści pewnego smaczku i pozwala zrozumieć czytelnikowi dlaczego "wyszło jak wyszło". Jak dla mnie jedynym minusem książki ( i z tego co wiem nie jestem odosobniona w tej opinii) są jej dwa ostatnie rozdziały, które wypadają dość dziwnie na tle całej powieści. Po co to? Na co?
Książkę generalnie oceniam pozytywnie. Dobra historia kryminalna, której zakończenie zaskakuje czytelnika. Czy nazwałabym Katarzynę Bondę "nową królową polskiego kryminału"? Nie wiem. Chyba raczej nie. Pewne jest jednak,że niedługo sięgnę po kolejną z jej powieści.
O Katarzynie Bondzie słyszałam już od dawna. Powtarzały się sformułowania: nowa królowa polskiego kryminału, niesamowity talent itp. Przyznaję,że odstraszało mnie to nieco od książek tej autorki, ponieważ już nie raz okazywało się, że powieści wychwalanego tak pisarza okazywały się zwyczajnie słabe. Wymówki skończyły się kiedy to dostałam w prezencie cała trylogię pani Katarzyny. Cóż było robić, stoją na półce - trzeba przeczytać.
"Sprawa Niny Frank" jest książkowym debiutem Katarzyny Bondy. Główny bohater powieści - profiler policyjny Hubert Meyer zostaje oddelegowany na prowincję, gdzie musi się zmierzyć ze sprawą zamordowanej aktorki. Nina Frank, zostaje brutalnie pobita i zgwałcona we własnej sypialni. Podejrzanych jest wielu, a na pierwszy plan wysuwa się listonosz, który znalazł ciało i snując erotyczne fantazje o aktorce, pozostawił w jej domu ślady biologiczne. Wkrótce do grona podejrzanych dołącza też mąż Niny oraz syn miejscowej bibliotekarki. Sprawa z każdym dniem robi się coraz bardziej zagmatwana. Miejscowy podkomisarz Eugeniusz Kula robi wszystko co w jego mocy, by pomóc Meyerowi w rozwikłaniu zagadki. Nie jest to łatwe, a na dodatek profiler musi też zmagać się z problemami w życiu osobistym.
Przyznam, że książkę czytało mi się przyjemnie. Uważam, że jak na pisarski debiut to "Sprawa Niny Frank" wyszła całkiem nieźle i jest powieścią wartą przeczytania. Główny bohater Hubert Meyer jest pracoholikiem, całkowicie oddanym temu co robi. Da się jednak lubić, powiedziałabym,że ma w sobie " to coś". Niesamowicie inteligentny i przenikliwy facet, który zadaje mnóstwo pytań i poważnie podchodzi do powierzonych zadań. Praca jest dla niego na pierwszym miejscu, co w konsekwencji prowadzi do rozpadu życia prywatnego. Do gustu przypadł mi także Eugeniusz Kula, który nie wiem czemu, przypomina mi trochę komisarza policji - Henryka z serii filmów Bromskiego " U Pana Boga w...". Taki " swój chłop" , który wprost powie co mu leży na sercu, a i nie jedną butelkę nalewki opróżni. Fabuła przedstawiona jest na dwa sposoby. Pierwszym są wydarzenia teraźniejsze, a drugim jest dziennik Niny, w którym opisuje swoje życie i sprawy, które doprowadziły do obecnego stanu rzeczy. Jest to ciekawy zabieg, który nadaje powieści pewnego smaczku i pozwala zrozumieć czytelnikowi dlaczego "wyszło jak wyszło". Jak dla mnie jedynym minusem książki ( i z tego co wiem nie jestem odosobniona w tej opinii) są jej dwa ostatnie rozdziały, które wypadają dość dziwnie na tle całej powieści. Po co to? Na co?
Książkę generalnie oceniam pozytywnie. Dobra historia kryminalna, której zakończenie zaskakuje czytelnika. Czy nazwałabym Katarzynę Bondę "nową królową polskiego kryminału"? Nie wiem. Chyba raczej nie. Pewne jest jednak,że niedługo sięgnę po kolejną z jej powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz