środa, 24 lipca 2013

Jak śliwka w kompot




Tytuł: "Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy"
Autor: Janet Evanovich
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: marzec 2012


" Stephanie ma za sobą nieudane, szybko zakończone małżeństwo (powodem była zdrada). Traci pracę (handlowiec od bielizny), popada w coraz większe długi. Ostatnią nadzieją pozostaje kuzyn Vinnie, właściciel Vincent Obligacje Plum Bail. Niestety upatrzona przez Stephanie posada urzędnika w biurze poręczeń, okazuje się być zajętą. W zasięgu wciąż jednak pozostaje egzotyczna profesja łowcy nagród. Co prawda kuzyn Vinnie nieco protestuje, ale niewielki szantaż ze strony Stephanie zdesperowanej swoim finansowym położeniem, wreszcie otwiera drogę do ""upragnionej"" kariery. A przynajmniej tak sie jej wydawało. Bo, jak powszechnie wiadomo, łowca nagród to profesja obliczona raczej na twardych i bezpardonowych osobników. zestawienie nowych obowiązków z posturą, charakterem i doświadczeniem Stephanie daje przekornemu losowi szerokie pole do popisu."
 
Imię: Stephanie
Nazwisko: Plum
Zawód: Łowca nagród
Ulubione gadżety: Sandałki ze złotymi paseczkami, koszulka z głębokim dekoltem i poręczny Smith&Wesson, kaliber 38.

Brzmi profesjonalnie? Spokojnie, to tylko pozory
Stephanie Plum poznajemy w momencie, kiedy traci pracę. Jakby tego było mało windykator zajmuje jej samochód, a matka usiłuje ją zeswatać ze sprzedawcą sprzętu AGD. Nie ma wyjścia. Nasza Śliweczka musi podjąć pracę i to najlepiej od zaraz. Szczęśliwym zrządzeniem losu jej kuzyn Vinnie (znany z niewybrednych zabaw z osobnikami obojga płci, jak również z kaczką)poszukuje pracownika do swojej firmy poręczycielskiej. Stephanie zgłasza się do niego i… zostaje łowcą nagród. Teoretycznie wszystko wydaje się być jasne. Zadaniem panny Plum ma być odnajdywanie różnego rodzaju przestępców, którzy nie stawili się w sądzie, i doprowadzenie ich na najbliższy posterunek policji. Praca być może niebezpieczna, ale zarobki kuszące. Stephanie podejmuje wyzwanie..i od razu dostaje obuchem w głowę, kiedy okazuję się, że pierwszym poszukiwanym ma być Joseph Morelli, z którym czternaście lat temu spędziła bardzo miłe chwile na podłodze w cukierni, a konkretnie z ladą z eklerkami. No ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Muszę przyznać, że do książki Janet Evanovich podchodziłam z lekką rezerwą. Widziałam wiele pochlebnych opinii na jej temat , i jak to bywa w takich przypadkach obawiałam się rozczarowania. Rozczarowanie nie nastąpiło, jednakże do zachwytu również daleko. Pomysł ciekawy, główna bohaterka nieco roztrzepana, ale pozwalająca się lubić. Nie można oczywiście pominąć Morellego, który ma w sobie to coś, że chce się więcej i więcej. Co do minusów to przede wszystkim intryga kryminalna, nie ukrywam, mocna nie jest, a konkretniejsza akcja rozwija się dopiero  pod koniec książki i kończy zdecydowanie za szybko. Kolejny minus za postacie bohaterów drugoplanowych, w moim mniemaniu są oni jacyś tacy sztuczni, plastikowi ( wyjątek stanowi babcia Mazurowa, którą szczerze polubiłam). 

Podsumowując, książka Janet Evanowich nie jest książką złą. Czytając ją uśmiechnęłam się pary razy ( a przy postaci Morellego uśmiechnęłam się nawet szerzejJ ), jednakże mam wrażenie, że autorka nie do końca wykorzystała potencjał powieści. Czytając ją cały czas chodziła mi po głowie myśl „ Chmielewska napisałaby to lepiej”. Momentami wprowadzony tutaj humor wydawał mi się jakby na siłę i zamiast zakładanego rozbawienia, powodował znużenie.  Jednakże pomimo tych minusów książkę oceniam na plus i z pewnością sięgnę po kolejną część przygód Stephanie Plum. Jeżeli poszukujecie lekkiego kryminału, czegoś w stylu Joanny Chmielewskiej ( chociaż moim zdaniem nieco jej do niej brakuje) i bohaterek podobnych do Żeni i Anfisy z powieści Polakowej, to
przygody panny Plum powinny wam przypaść do gustu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz